poniedziałek, 23 lipca 2012

trafem

Miałam coś naszykowane i napisane na kartce A3 w kratkę, przygotowywane jednej nocy bardzo szybko i bez wysiłku, na piętrze naszej chatki; trudno, zgubiłam. Mieściło się tam kilka oskarżeń, kilka próśb i jedno bardzo formalne zapewnienie, które pewnie poruszyłoby mury, o ile wypowiedziane. Wszystkie te rzeczy oczywiście w jedną stronę, dobrą metę do takich wypowiedzi, ale pewnie nie dam rady zupełnie w najbliższym czasie. Chcę z tego miejsca pozdrowić!
Tutaj krótki opis tego, jak się czułam na praktykach inwentaryzacyjnych:
Grupa jak zwykle momentalnie i chętnie wpadła w panikę, gdy M zauważył, że wpadać w panikę należało już kilka minut wcześniej. Dziewczyny wszystkie bezradne (bezładne bardzo ładne), M pomagał, ja i Pani M ściągamy same. Pod budynkiem stacji rozgościliśmy się przenośnymi meblami i czekamy, ja jestem od kontaktu z przełożonymi. Przez telefon starałam się być elokwentna! Panika dwa, mnóstwo owadów dookoła nas, a peron coraz mniej gościnny. Już w busiku kierowca pyta o ulubione trunki nawiązując do naszych studenckich przyzwyczajeń, patrzę w okno i próbuję zapamiętać nazwy mijanych wsi. Tylko Sta podniosła rękawicę w naszym imieniu. Nie mam o czym i z kim mówić, już po dwóch godzinach.
O Olku mówić mogę tyle, że śmiał się przy mnie i słuchał wszystkiego, co mówiłam i pytał o więcej, i zachodził z tyłu i dozował natężenie głosu stosownie do odległości, co jest czynnością na pewno trudną i mało cenioną, pewnie wygląda to czasami obleśnie. Mi się podoba i zadowala estetycznie, aż miło przebywać przy chłopcu będąc dziewczyną, ciekawe czy takie kontakty jak nasze nie są trudne do osiągnięcia dla innych. Bo Olek jest ze wsi i wiele rzeczy ma automatycznie, pewnie ma mnóstwo odpowiedzi na trudne pytania i mnóstwo rozwiązań problemów natury mechanicznej, szkoda, że nigdy nie podejmuje dyskusji i gdy coś jest dla niego za trudne, urywa tak samo, jak urywał Artur.
Piszę z niedopowiedzenia, bo fajnie by było, gdybyś wysiadł na następnym przystanku widząc, że gonię. Czuję się dobrze tylko, jak jestem pijana taką euforią, po to się jest, dlatego jak byłam mała i usłyszałam epikurezim powiedziałam, że ja to mam i że tu jestem.
Nie idę nigdzie, cicho bądźcie