Niebieska woda i żółte szuwary w dowolnych miejscach, biały kościół i trasa rowerowa daleko na horyzoncie. Włożył ciemne okulary, które nie pasują do brzydkiego zimowego płaszcza w zbyt stonowaną kratę. Koloru nieba nie widać. Znaleźliśmy małe żółte kokony z dwoma komorami. Dwie komory z drugiej strony wychodzą jako cztery. Element jest dwuwarstwowy. Palę papierosa i przy nim jest mi trochę wstyd. Podoba mu się mały dom, do którego może wejść. Nie umie naturalnie posługiwać się mapą i skalą, nie polegam na jego kompetencji. Jest zainteresowany i trochę się ze mnie nabija. Nie mogę oddychać przez zatkany nos i niechętnie mowię czując zatkanie już w gardle. nie leci muza. Pies z podkulonym ogonem przebiegł obok nas, a zwiewając czasami się oglądał.
***
Przeszłyśmy obok waszej szkoły, poszłyśmy w stronę skweru i dalej kolumny. Okazało się, że na rynku nadal jest lodowisko. Widok na rzekę, przy którym opowiadałam jej wszystko, zupełnie mnie nie zadowolił. Opowiadałam jej o swoim nieszczęściu, ona mi głosowała. Ja więcej, ona mniej i zawsze ze wstępem. Jest mi wstyd.
***
Wiosna się ze mnie nabija. Chcę i nie chcę. Biorę i biorę więcej. Przepraszam, a potem płaczę. Starusieńka skrucha już nie może nie być wypowiadana, a przecież nie interesuje już nikogo. Tylko grać i grać cały dzień, a wieczorem mówić mamie najgorsze sekrety.
Rezygnacja przechodzi na kolejną chwilę bez względu na osiągnięcia poprzedniej. Nie biorę, wydycham źle.