Śniło mi się, że przyszłam do skłotu w którym była przychodnia. Przy wymalowanych bardzo kolorowo ścianach, w zapachach tynku, papy i benzyny stały łóżka szpitalne. Przyjmował mnie Zenon Ziembiewicz, jednak rześki i jakiś sympatyczny facet. Ludzie coś jedli i pili na zewnątrz, podobno weszłam bez kolejki i ktoś zaczął jęczeć w bólach na pokaz. Jakiś kominiarz miał drabinę zaraz przy wyjściu z gabinetu, zamachnął się, ale sprężyście uchyliłam się w stronę biesiadników. Może zacznę czytać senniki?
wtorek, 27 marca 2012
nie umiem się schować, gdy powinnam
Śniło mi się, że przyszłam do skłotu w którym była przychodnia. Przy wymalowanych bardzo kolorowo ścianach, w zapachach tynku, papy i benzyny stały łóżka szpitalne. Przyjmował mnie Zenon Ziembiewicz, jednak rześki i jakiś sympatyczny facet. Ludzie coś jedli i pili na zewnątrz, podobno weszłam bez kolejki i ktoś zaczął jęczeć w bólach na pokaz. Jakiś kominiarz miał drabinę zaraz przy wyjściu z gabinetu, zamachnął się, ale sprężyście uchyliłam się w stronę biesiadników. Może zacznę czytać senniki?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz