Nie mogąc się pozbyć (jakoś dozgonnych i) głębokich uczuć do wszystkich, którzy byli dla mnie chociaż trochę dobrzy, mam problemy z określeniem, co teraz trzeba: okazywać miłość czy współczucie. Tyle osób stać na okazywanie, dlaczego ja się jakoś puszę i uśmiecham głupkowato, gdy którejśtam pani przy wejściu na wydział imponuję fantastycznymi perfumami i mówi mi o tym nie podnosząc wzroku?
Bardzo dużo się zmieniło, palę papierosy i wszyscy czekają, co powiem. Michał w wieku mojego brata, któremu się mylę z koleżanką z roku, zawsze mówi cześć na mój widok mimo, że się zupełnie nie znamy. Jest wysoki i ma za sobą tak dużo, co ja mogę mu? Inny Michał zawsze się nachyla czekając na dotknięcie policzkami a później odchodzi, on nie pali papierosów. Boże, Pani Od Kóz Patrzy na mnie czerwonymi zmęczonymi oczami i Uśmiecha się pięknie (czerwone spuchnięte oczy, szczęśliwe tak pieknie), Błaga o uwagę i szacunek(Mówiąc wolno, Sięgając po piękne, kolorowo ilustrowane książki, żeby mi Wytłumaczyć na więcej niż jednym przykładzie. Bo spytałam o cośtam, tylko po ty, żeby ze mną Porozmawiała, gdy będziemy czekać na kolejną osobę do korekty. Ja tak bardzo nie chciałam zostawiać Jej tam samej! Ona czekała na mnie w pustym ze splecionymi dłońmi, od razu na mnie Spojrzała gdy weszłam, mam nadzieję, że Odwróciwszy wzrok od pięknych okien wychodzących na patio). Siedzę przed Nią i policzki mnie pieką z miłości, nie panuję nad potrzebą ukoronowania Jej posadzonej na kryształowym tronie, częstując jednocześnie pysznymi deserami.
Kroję sobie serce błyszczącym tasakiem, gdy mam się tłumaczyć Siwiutkiemu Profesorowi Osiemdziesiąt i dwa lata, jakim prawem kryję przed Nim wszystkie moje przywary, że Nie Może mnie należycie wysoko ocenić. Poklepuje mnie wolno po ramieniu i Mówi "do zobaczenia!" i żebym zgasiła światło w sali, gdy spakuję wszystkie prace do teczki. 20 minut temu Opowiadał nam o Warszawie i wtedy tyle osób gadało!!! Co zrobić z taką ilością miłości, której nie umiem zupełnie okazywać, na co wylewać? Jęczę tylko i pomkrukuję, a T jakoś nie rozumie albo to już za nim.
Chcę, żeby Oni Byli pyszni. Chcę, żeby Byli dla mnie bezwzględni, żeby Czuli się ze sobą dobrze, żeby zawsze Mieli jakiś inny punkt odniesienia, który nie pozwalałby im się niczym i nikim na wydziale Przejmować. Chciałabym, żeby się Czuli najważniejsi. Żeby Sprawdzali obecności i Oblewali tych, którzy Nie Dobiegną na czas. Chcę, żeby Zamykali po 15 minutach drzwi na wykład. Należy Im się za tyle emocji, ile już Zdążyli mi przekazać.
Jak tu uszczęśliwić dydaktyka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz