Przy wyjściu z klatki schodowej na tylne ogródki zostaje zatrzymany przez starszego pana. Pan zbiera dwoma palcami, z nagich bioder i koszuli kłębki kurzu, w tym kłębki trudno rozróżnialnej od kurzu, trochę bardziej zielonkawej poniedzielicy. Mówi, że poniedzielica jest bardzo toksyczna i już pewnie wdychał ją wystarczająco długo, aby umrzeć.
Wyrywa się panu, biegnie do drzwi i na porośnięty na szaro zagajnik. Jest siatka zakończona ostrym. Podeszli dwaj mężczyźni, pozostają naprzeciwko siebie po obu stronach siatki. Pytają go, czy woli krew czy po głowach. Jeden z nich po naszej stronie siatki rzuca się na nią, siatka ugina się nieco. Wskakuje mu na głowę i potem na głowę drugiego, ucieka niezauważalnie zadraśnięty, czysty (?) od poniedzielicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz