wtorek, 29 maja 2012

Zuza ogarnij jaka opcja
wylal mi sie klej na podłoge ( klej do metalu)
wycieram chusteczkami


?


a tu sie chusteczki palą

poniedziałek, 28 maja 2012

Dam też

Mam obolały kark i plecy. Szczyt szyi oraz jej nasadę. Ramionami kręcę owale tak, aby rozgrzać łokcie, które nie chcą już opierać mnie o biurko. Kręgosłupie, daj żyć! Grypo lub biedne małe przeziębienie, daj żyć.
Oglądam dzisiaj zdjęcia Kasi i zazdroszczę ciemnej oprawy oczu, jak to mówi mama, ciemnych, bardzo gładkich włosów, które najprawdopodobniej przez fryzjera dają się kształtować na długie tygodnie. Chcę na dwie godziny je mieć przy sobie, poprzepuszczać między palcami i pogładzić. Potrzeby sensualne.

Chcę wszystkim robić wapno rozpuszczalne w zimnej wodzie i wyciskać soki, żeby byli zdrowi. I nagiej, chudej Ryfce dawać bułkę chcę JA. Jestem tak zmęczona, że starczyłoby mi sił tylko na zajmowanie się innymi zmęczonymi i jednocześnie tylko to mnie uszczęśliwia. Że ufam ludziom, więc mnie nie zawiodą.

sobota, 26 maja 2012

znam

Po raz pierwszy pod cierpliwą opieką wyważonych ruchów i słów, z coraz większym spokojem, z niegasnącym uzależnieniem; miłym, drogim i mam nadzieję powszechnym. Straż. Już wszystko mi tu pasuje: dłonie do twarzy, ta do kolan w miarę szerokich i butów i dobrych oczu. Mam siłę i chcę, nic się już dawno w tej kwestii nie zmieniło. Jest mi przecież dobrze i tylko udaję wyrzuty sumienia. Uśmiechaj się do mnie i patrz na mnie gdy mówisz, albo ja mówię.

Byłam koło mojego szarego, brudnego domu z większą ilością opieki przed deszczem niż wolności i światła. Jaka forteca, taka opieka. To chyba moja największa (teraz) potrzeba: zadbania i uwagi. Miły mój miłorząb, w ciemnościach jakby brudniejszy tak, jak dom za nim. Przechodziłam tam idąc za rękę w cieple, a ubrana na czarno, rodzice nie wiedzieli jeszcze o Nim chyba. Pewnie około roku temu, po egzaminach i przed wszystkimi wakacjami.

Ja nadal mam trochę związane ręce. Tak właściwie, to sama je sobie związałam i oczekując pochwały, patrzę trochę rozgorączkowana i głupkowato. Nie miałam lepszych pomysłów, wstydzę się trochę.
Ale Ty nie potrzebujesz się w nic bawić, Ty uśmiechaj się, mów! Mów więcej ode mnie, mów proszę mimo mojej ułomniej (w tym momencie najbardziej) osoby.




poniedziałek, 21 maja 2012

Mama

Gdy wróciłam do domu:
Swoją wiernosć manifestuję zalewając kubek-prezent z rysunkiem Panny Migotki. Swoim smutkiem obdarzam siebie samą i w podzięce sobie samej tańczę. Śpię pełnym snem mimo, że tylko 2 godziny. Jem pełnymi ustami i zadowolona, że tłuszcz i białko i węglowodany w sporych ilościach, rozpływam się. Im dalej od wszystkich, tym bliżej K, dzisiaj mówił, że miło się do niego kleję, ale bez słowa. Lubię ciało. I swoje i jego.
Kocham moją mamę, odpoczywam. Jestem dla niej najlepsza, gdy do siebie i rówieśników nie mam już żadnej siły. Leżę na bardzo miękkiej brązowej narzucie w koralach, których jeszcze nigdy nie założyła. Przyciskam twarz do kapy i jest mi ciepło w każdą naszą płaszczyznę wspólną. Podnoszę co jakiś czas głowę, patrząc, mam nadzieję pełna uczucia, miłości i ciepła, jak przymierza bluzeczki i odrzuca na łóżko. Oceniam, dobieram słowa, chwalę, wyszukuję jak najlepsze rzeczy do powiedzenia. Kończę każdą opinię czymś pozytywnym, mama nigdy niczego nie wyrzuca, więc nie mam prawa zniechęcić jej do niczego, co będzie leżało w jej szafie przez kolejne kilkadziesiąt lat. Odpoczywam u mamy mojej.
Opowiedziałam jej przy stole w jadalni trochę o uczelni i o sobie. Ona słucha, wspaniale słucha. Mało mnie rozumie, bardzo toleruje, bardzo kocha. Kochamy się chyba. Wybiera sobie ubrania na jutro do pracy. Musi wstać o 5, bo co drugi dzień myje rano głowę, czyli też suszy. Wyjdzie z domu 7:20, a wróci około 18:00. Ugotuje, zaproponuje mi też coś ciepłego, żebym sie zdrowo odżywiała. Jestem bezbronna. Gdy wyjeżdża, jestem chora, słowo honoru.

niedziela, 20 maja 2012


jak jestem sama nazwałabym siebie jakoś inaczaj najchętniej, dla rozróżnienia.
Mnie nie lubię.
jak się jest samemu to tak naprawde nie jest się dokladnie sobą, odpoczywam.
mam mnie dość, muszę.
Ja1 23:04:30
ale to przejdzie
za bardzo lubię ludzi mimo wszystko
nie mam nic
jakbym przestała pic herbate i soki i lyknęła wody
Ja1 23:05:05
nie musze na siebie patrzec i siebie sluchać
Ja1 23:05:20
nie jestem nikim
Bytem może
Ja1 23:05:35
(patrz co ja piszę! )
kajetan 23:05:39
niech będzie
Ja1 23:05:50
bo nikt mnie nie odbiera
Ja1 23:05:54
nie muszę dać się nazwać
Ja1 23:05:56
i opisać
Ja1 23:06:00
swobodnie trochę, co?
kajetan 23:06:18
tak, całkiem
Ja1 23:12:49
ogólna i lepsza definicja
kajetan 23:12:53
a brak zainteresowania, bo się przejechałem i nie chcę brać udziału
kajetan 23:13:27
no dobra, zero walorów językowych, chyba jestem zmęczony
Ja1 23:13:36
wiem
Ja1 23:13:41
ale jestem bardzo wdzięczna naprawde
kajetan 23:14:01
że akurat napisałaś, kiedy jadłem śniadanie

środa, 16 maja 2012

E

ok
kurde
hyba namaluje dwa obrazy
smutno przez żyrafki, co :((((


no troche
mi tam na codzien serce nie pęka ze strachu
ciekawe, ile lat mieli imprezowicze


no jak widać mało skutecznie
czemu miałoby pękać codziennie?


co mało skutecznie?
malo mi skutecznie pęka serce ze strachu
?


pęka Ci serce
tak


nie pęka mi
mówię tylko, że dla kogoś takiego jak ja, o wiele mniejszego od żyrafy
to niecodzienność
a dla żyrafki jak widać popularna możliwość
stąd komentarz
i strach o wszystkie żyrafki świata
i że jak będę nawet robić szóstkę weidera przez 42 dni
to nic to nie zmieni w życiu i sposobie pękania serca żyrafek
i nawet jak zmienię świat, to serca żyrafki nie


02:16
: (

wtorek, 15 maja 2012

Cześć!

Chcę
się zastosować do potrzeb, które wyrażał tym wszystkim, o czym do tej pory wiedziałam. Co to było za przeżycie! Jak mi przyspieszał puls w uszach i oczach. Nie mogę znaleźć dwóch prawie białych kartek, szukam szukam, zobowiązania niespełnione, nie patrz na mnie no. Musisz naprawde tutaj być? Już raczej wolałabym sobie dokładniej zaplanować swój ubiór i miejsce gdzie Cię przypadkiem widzę niż teraz.
Jestem takim raperem, dostosowuję wszystko do pakietu kilku słów, żeby móc później koncentrować swoją domniemaną złożoność na alegoriach i symbolach, dobrze Zuziu. A Ty co, Ty nic nie wiesz, ty tu tylko siedzisz, nie zajmiesz sie niczym, stopy wygodnie stoją w butach pod spodniami. Nikt tu przecież nie opiera głowy o oparcie jak ja, co to ma być: to jest moje siedzenie tu. Potrzebuję w tym akurat momencie być bardzo swobodną  sobą, szukam szybko czegoś, co jest moje, jakiegoś najłatwiejszego zajęcia. Żałuję i przepraszam, mam tylko butelkę do obracania. Pograłabym na komórce, wyślę równo trzy smsy i już mogę wysiadać. Odwróciłam się do dzieci, grupa około 11 lat. Gdy miałam tyle, czułam się na wycieczkach szkolnych dokładnie tak samo, jak teraz. Najchętniej wciągnęłabym brzuch daleko od paska, do samego środka brzucha, ściągnę rękawy na suche, pociachane dłonie. Kobieta po lewej, trochę jak moja mama (mogę odwrócić głowę, bo Ty prosto-prawo, ona lewo-lewo) chciała ze mną rozmawiać, dziękuję moja Pani. Poprawiłam obiekty na głowie, w kieszeniach i wstałam. Stopy kładłam dokładnie, od początku do końca każdego z ich elementów.
Cieszyłam się jak jakiś mały pies; jak mi się chciało śmiać i szczekać, gdy wbiegaliśmy po schodach szybko łeb w łeb i jak równo wbiliśmy się w bramki obok siebie, pozdr

czwartek, 10 maja 2012




Dręczą mnie nierozwiązane konflikty z obcymi. Cały spacer do domu, czasem nawet dłużej, myślę dlaczego ten kierowca zatrzasnął mi przed nosem drzwi i odjechał, gdy wyszłam z autobusu na zajezdni tylko by wyrzucić chusteczkę do śmieci. Źle byłam ubrana? Czy kojarzyłam mu się dziewczynką, która umoczyła kucyk w farbie jego córce? Byłam zbyt szarmancka? Wprost przeciwnie, bezbarwna? Na to pierwsze wskazują nieubłaganie nudne gesty o seksie oralnym wykonywane ( tylko dla mnie !) przez chłopców z białego punto. Bo wracałam na piechotę. Panie kierowco, czemu jednego razu pisałam do Pana listy miłosne? Biegłam 100m na przystanek, z dwoma torbami i tubą, na obcasach, biegłam, pan na mnie patrzył ale oczywiście nawet się nie odwrócił na 'dziękuję'. Czemu dzisiaj nie?  Kto Pan dzisiaj był?
No więc męczyłam się. Powiedziałam wszystkim, którzy chcieli słuchać i wysprzątałam pokój.
Dzisiaj stopy jakoś łatwo odskakiwały od twardego chodnika, wiatr wiał. Patrzyli na moje nogi, nie zakładać tych rajstop. Rytm mi wygrywają tylko basy, jest jeszcze bardzo wysoki głos, przechodzą mnie dreszcze, gdy fałszuje.
Poszłam po lody na stację benzynową. Kliknęły i rozsunęły się gładko (jak na wacikach maczanych w smole) szklane ścianki, więc weszłam  rozglądając się autystycznie (tak lubię) za lodówką. Jest, idę. Patrzą na nogi. Szybciej szybciej jestem biorę, do kasy. Za kasą nogi moje są najbezpieczniejsze i z pewnościa niewidoczne. Uciekać. Idę drożynką w trawach, żeby Ci z punto nie widzieli moich nóg , jak lekko! Panie kierowco, taką mnie Pan utracił

piątek, 4 maja 2012

Wroc

Cieszę się spokojem. Dobieram każde słowo z miłością i uczuciem. Zrobię wszystko, by nie zabrać się do pracy, w końcu odpoczynek to odpoczynek. Zwłaszcza taki, na który czekałam z ogromnym, największym utęsknieniem i bólem i nagle potrzebować go przestałam.
Tak ogromnej ilości niechęci i wstydu i nienawiści nie pamiętam. Bałam się jej i tego, co może wypłynąć z moich ust. W tym momencie potrzebuję jego osoby i daje mi tyle pozytywnych uczuć, ale jeszcze wczoraj rano chodziło przede wszystkim o odsunięcie się. Zaduch, nienawiść, przykrość, paznokcie mi schną. Nic nie zrobił, naprawdę. Byłam zła na bardzo wiele rzeczy, które robił i których nie robił, tych najwięcej. Gdziekolwiek nie spojrzałam, czekał na mnie z wytęsknieniem i na coś. Gwłacił z wielką i niewinną namiętnością. Znowu niczego niepotrzebuję, bo wszystko mi się przysłoniło spełnianiem potrzeb bliżej fizjologicznych w samotności i w pustym wreszcie domu. Nikogo już nie lubię.